Trochę to niepokojące, ale ostatnio jakoś ciągnie mnie w kierunku minimalizmu. Obrazy chłodne, zimowe pejzaże, prawie puste, surowe. Być może odzwierciedla to jakoś moje emocje i uczucia? To całkiem możliwe... A może nie do końca? Jakby nie spojrzeć i tak obrazy tego typu wydają mi się znacznie bardziej interesujące, niźli takie, na których panuje przepych. Są przejrzyste i w jakiś sposób czyste(?). Przyciągają moje spojrzenie. Takie obrazy najchętniej też bym malowała...